W tej potrawie najważniejsze są dwa elementy zawarte w dwóch pierwszych członach wietnamskiej nazwy. Pierwszy to wywar. Canh to baza do wietnamskich zup, zasadniczo różniąca się od pho. Canh nie gotuje się tak długo, wystarczy tyle czasu ile trzeba na ugotowanie mięsa, a więc pół godziny do godziny a nie minimum pięć godzin.
Można użyć różnych rodzajów mięsa i kości: wieprzowinę, wołowinę albo kurczaka, ale w tym przypadku będzie to świńska noga. Na zupę dla dwóch osób wystarczy jedna. Nogę trzeba najpierw wymoczyć z pół godziny w wodzie a potem obgotować pięć minut we wrzątku, odlać wrzątek i opłukać mięso.
Następnie zalewamy je wodą tak żeby je całkiem zakryła, dodajemy łyżeczkę soli i stawiamy na największy gaz, żeby doprowadzić wszystko do wrzenia. Potem jeżeli chcemy mieć klarowny bulion zmniejszamy płomień do średnio niskiego żeby płyn tylko lekko pykał, a jeśli mętny, ale bardziej wyraźny do średnio wysokiego, bo wtedy wyciągnie się z kości cały ekstrakt. W czasie gotowania trzeba co jakiś czas zbierać szumowiny z powierzchni, najlepiej specjalną łyżką do szumowania. Po ok. godzinie mamy gotowy bulion. Można z nim dalej robić różne rzeczy i różnie go dosmaczać, co fajnie opisuje autor bloga Wandering Chopsticks. Dla naszych potrzeb może zostać tak jak jest
Drugim charakterystycznym elementem są kluski. Bánh to jest coś co na angielski tłumaczą jako cake, ale po naszemu to nie żadne ciastko tylko w tym konkretnym przypadku grube kluski Bánh Canh czyli dosłownie zupokluski (aczkolwiek samo słowo banh oznacza wiele gatunków klusek, od parowanych bułek po naleśniki, więcej info przewodnik po banh a jeszcze więcej naukowe opracowanie dotyczące azjatyckich klusek, historia, rodzaje, wartości odżywce i co tam jeszcze można wiedzieć o kluskach). Zrobione są z mąki ryżowej i mąki z tapioki. Przepis na te kluski i drugi na ciastka rybne z bloga http://vietspices.blogspot.com
- 2 szklanki skrobi z tapioki
- 1 1/2 szklanki mąki ryżowej
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 1/4 szklanki wrzącej wody
Bánh Canh można podawać z różnymi dodatkami. Wybrałem duże krewetki i ciastka rybne Chả Cá.
- pół kilo filetów z tilapii
- pół łyżeczki soli
- pół lyżki sosu rybnego
- poł łyżeczki zmielonego pieprzu
- łyżka cukru
- łyżka mąki z tapioki
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- białe części z pęczka dymki
Kluski, pokrojone ciastka rybne i krewetki zalać wrzącym bulionem. Podawać posypane posiekaną świeżą kolendrą i zieloną dymką, z ćwiartkami cytryny i sosem rybnym do doprawienia oraz kiełkami mung i posiekanym chilli w oddzielnych miseczkach.
Bardzo ciekawy post.:) Taka zupa to dla mnie absolutna nowość.
OdpowiedzUsuńPolecam zwłaszcza kluski
UsuńPodoba mi się przepis i danie. Nie jadłam czegoś podobnego, a kuchnia wietnamska bardzo mi smakuje.
OdpowiedzUsuńAleż pyszności, jutro konieczne muszę uzupełnić zapasy w warszawskim china-town i ugotować tą zupkę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń