W tę zimną, mglistą zimę, kiedy dzień kończy się zanim na dobre się zacznie, człowiek pragnie czegoś kojarzącego się z ciepłem. Wkrótce święta i dużo ciepła rodzinnego, ale póki co rozgrzaliśmy się smakami południa. Jest to wersja dania powszechnego w Maroko i całej północnej Afryce, a także we Francji za sprawą emigrantów z Maghrebu. Oryginalnie występuje tu kuskus, ja użyłem drobnego bulguru i nie widzę większej różnicy. Z warzyw korzeniowych użyłem słodkiego ziemniaka oraz ekologicznych marchewek (w wersji zwykłej i białej) i topinamburu od Pana Ziółko. Topinambur to ogólnie wielkie odkrycie i kto jeszcze go nie zna koniecznie powinien poznać.
oto składniki:
- opakowanie kiełbasek merguez (do nabycie w Carrefourze)
- szklanka drobnej kaszki bulgur (albo kuskusu)
- jeden batat (vel słodki ziemniak)
- dwie średnie marchewki (w tym przypadku zwykła i biała jak już wspomniałem)
- topinambur
- puszka ciecierzycy
- szalotka, drobno posiekana
- 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
- łyżka przecieru pomidorowego
- po łyżeczce kuminu i kolendry utłuczonych w moździerzu
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki kurkumy
- pół łyżeczki suszonej mięty
- łyżka wody różanej (opcjonalnie)
- świeża kolendra albo natka pietruszki
Batata obrać topinambur i marchewki oskrobać. Pokroić w kostkę, obgotować w osolonej wodzie aż będą półmiękkie Na rozgrzanym w głębokim rondlu oleju podsmażyć szalotkę i czosnek, na tym ułożyć zwiniętą kiełbaskę merguez i obsmażyć ja z obu stron, a potem porozcinać na kilka kawałków. Dodać przyprawy i przecier pomidorowy, zalać wodą i dusić aż kiełbaska będzie gotowa. Dodać warzywa korzeniowe, ciecierzycę i tyle wody, żeby wszystko zakrywała. Gotować do miękkości warzyw. Kiedy potrawa jest gotowa odlać wywar do miski, wsypać bulgur i dolać tyle wrzątku, żeby było go nad kaszą kilka centymetrów. poczekać aż bulgur wchłonie cały płyn.
Na talerzu uformować kopczyk kaszy, obłożyć go warzywami i kiełbaskami, polać reszta sosu i posypać świeżą kolendrą albo natką pietruszki.
O Maroko przypomniałem sobie za sprawą rewelacyjnych ekologicznych pomarańczy Tarocco prosto z Sycylii, gdzie właśnie jest pełnia sezonu na cytrusy. Można je zamówić na http://www.incampagna.pl/, w bardzo wygórowanej cenie. Na szczęście tymi pomarańczami oraz z ekologicznymi cytrynami i klementynkami zostałem obdarowany (dzięki Tomek). Sycylijskie pomarańcze uchodzą za najlepsze na świecie, ale w mojej pamięci na zawsze zostanie świeżo wyciskany sok pomarańczowy od ulicznych sprzedawców w Maroko, stąd skojarzenie i inspiracja.
Nigdy nie jadłam topinamburu, a do czego można smak porównać? We Wrocku nigdy go nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńA przepis podoba mi się tym bardziej, że bulgur jest jedną z ulubionych moich kasz.
Po angielsku to jest jerusalem artichoke, czyli porównują to w smaku do karczocha. Po mojemu to taka mniej mączysta bulwa. A co do dostania, to tego nie trzeba kupować, to rośnie wszędzie. Takie wysokie dzikie słoneczniki to jest właśnie topinambur (nigdy wprawdzie się nie zebrałem na to, żeby go sobie ukopać samemu;)
OdpowiedzUsuń