Każdy o nich słyszał, mało kto je jadł. Żaby. Mimo dość bogatych doświadczeń kulinarnych jeszcze nigdy nie miałem w ustach żadnego płaza ani gada. Trzeba było to nadrobić.
Żabie udka są do nabycia w makro za około dychę. Po rozpakowaniu okazuje się że to nie tylko udka, ale cały tył żaby: łydki, udka i dupa. Każda żabka zapakowana oddzielnie i całkiem spora, na pewno większa niż nasze rodzime gatunki. Kraj pochodzenia Wietnam i informacja, że żaby pochodzą z hodowli wiele wyjaśnia. Chciałbym swoją drogą zobaczyć tę hodowlę .
Żabki trzeba najpierw posolić i obsmażyć. Tak to wygląda na patelni. Czuję się jakbym smażył małych ludzi;) No cóż nie bez powodu wiele osób ma opory przed spożyciem czegoś takiego.
Kiedy żabki są już wstępnie obsmażone odsączam je z tłuszczu na papierowym ręczniku, czyszczę patelnię drugim papierowym ręcznikiem, ponownie ją rozgrzewam i wrzucam z powrotem żabki razem z saszetką sosu teriyaki (Blue Dragon za jakieś 5 zeta w dziale orientalnym każdego hipermarketu). Sos ma oblepić mięso błyszczącą warstwą. Ten sos bazuje na japońskim sosie sojowym, winie mirin i sake. Jest słodko słony, idealny do mięsa albo ryby z grilla, ale do patelni też jest dobry jeśli się go odparuje na małym ogniu cały czas mieszając potrawę, żeby wszystkie kawałki równomiernie pokryły się sosem. Żabki gotowe.
Odkładam w ciepłe miejsce i robię makaron z warzywami. Mam już wcześniej ugotowany japoński makaron gryczany soba (też z działu orientalnego). Kroję w cienkie plasterki dwie szalotki (mogą być dymki ze szczypiorem), jedną łodygę selera naciowego, cienko strugam pół marchewki (tak jakby się chciało wystrugać kołek na wampira), ząbek czosnku, mogą być jeszcze inne warzywa jakie są pod ręką (np. świeży szpinak, bok choi, por, pieczarki albo inne grzyby, czerwona papryka, pędy bambusa, kiełki mung). Po krótkim podsmażeniu, zalewam warzywa sosem ostrygowym i odrobiną sosu chilli (zamiast sosu ostrygowego może być sos sojowy i pół łyżeczki miodu) dorzucam makaron i chwilę mieszam żeby składniki się połączyły
Czas na konsumpcję. Pierwsze wrażenie, tradycyjnie, smakuje jak kurczak. Jednak po chwili dochodzę do wniosku, że jednak bardziej jak ryba. Czyli pomiędzy kurczakiem a rybą, zgodnie z ewolucyjną logiką. Bohaterskie wyjście płazów na ląd odbiło się zatem na smaku ich mięsa, ale nie zmieniło go diametralnie, w podręczniku do biologii tego nie przeczytacie. Mięsa jest oczywiście niewiele, trzeba je ogryzać z cieniutkich kosteczek więc zalecana jest konsumpcja raczej palcami. Ogólne wrażenie jest takie że warto chyba było tę żabę zjeść, ale na przyszłość zrobię te udka raczej po francusku, czyli obsmażone na maśle, z dodanym w ostatniej chwili czosnkiem i zieloną pietruszką, skropione sosem z cytryny.
Pocałuj żabkę w łapkę |
Opublikowane również na http://www.wykop.pl/link/965759/gotuj-z-wykopem-zaby/
Biedne żabki :-(( Na pewno smaczne, ale smutno wyglądają te ich wyciągnięte nóżki.
OdpowiedzUsuńHo ho, jadłam kiedyś żabie udka i bardzo mi smakowały, ale nie wiedziałam, że wygląda to tak przerażająco! :)
OdpowiedzUsuńI to do nabycia w Makro, super, bo będę miała niedługo kartę, to się wybiorę :)
Danie mi się naprawde podoba, ja bym chyba dodała do nich sos Hoi Sin.
Kartę do makro mam, to chyba się wybiorę i kupię by spróbować :)
OdpowiedzUsuń