Oto kilka spośród wielu niezwykłych doświadczeń kulinarnych na wczasach w Tajlandii.
Zielone curry z kurą (bądź innym ptakiem) i tajskimi bakłażankami, na śniadanie, średnio ostre. Od rano do południa sprzedają to na ulicy.
Khao Lak w południowej Tajlandii.
Kaeng tai pla. Czerwone curry bardzo ostre, nie dało się zjeść. No cóż, różne są pomysły na śniadanie.Khao Lak
Noodle soup, cena -trzy zeta, dostępność- praktycznie na każdym kroku, a u każdego czymś się różni, nie jadłem dwóch takich samych. Listki tajskiej bazylii i kiełki leżą na każdym stole razem z innymi przyprawami.
Khao Lak
Zupa tom kha kai w wersji ulicznej. Zupełnie inna niż w Polsce. Po pierwsze strasznie słodka, po drugie pełno w niej niejadalnych farfocli- trawy cytrynowej, kawałków galangalu i innych śmieci, z których trzeba wyławiać kawałki kurczaka. I prawie w ogóle nie pikantna.
Bangkok.
Klasyczny zestaw- green papaya salad, sticky rice i kurczak z grila. Najciekawsza jest ta sałatka, którą ubijają w kamiennym moździerzu. W Polsce nie do odtworzenia z braku zielonej papai, którą nie bardzo jest czym zastąpić (edit: jednak jest dostępna, patrz komentarz). Oprócz papai jest tam surowa zielona fasolka, pomidory, orzeszki ziemne, suszone krewetki, sok z limonki, sos rybny i dużo chilli.
Railay na południu Tajlandii.
Kurczaki na grillu.
Ayutthaya na północ od Bangkoku.
Jedzenie na ulicy. Wszystkie składniki wystawione na widok.
Ayutthaya.
A oto wybrane potrawy z tego barku- małże z tajską bazylią oraz szparagi ze świńską skórą (pani nie zrozumiała, że mają być za wszystkim, tylko nie ze świńską skórą).
Tajskie founde. W doniczce pod kociołkiem żarzą się węgle, w kociołku jest pikantny bulion z trawą cytrynową, liśćmi limonki i innymi śmieciami, w bulionie każdy indywidualnie gotuje sobie kąski, w tym przypadku owoce morza i różne liście. Wierzcie lub nie, ale cała ta przyjemność kosztowała w przeliczeniu siedem zeta.
Kanchanaburi na północnym zachodzie Tajlandii.
Zielone curry z kurą (bądź innym ptakiem) i tajskimi bakłażankami, na śniadanie, średnio ostre. Od rano do południa sprzedają to na ulicy.
Khao Lak w południowej Tajlandii.
Kaeng tai pla. Czerwone curry bardzo ostre, nie dało się zjeść. No cóż, różne są pomysły na śniadanie.Khao Lak
Noodle soup, cena -trzy zeta, dostępność- praktycznie na każdym kroku, a u każdego czymś się różni, nie jadłem dwóch takich samych. Listki tajskiej bazylii i kiełki leżą na każdym stole razem z innymi przyprawami.
Khao Lak
Zupa tom kha kai w wersji ulicznej. Zupełnie inna niż w Polsce. Po pierwsze strasznie słodka, po drugie pełno w niej niejadalnych farfocli- trawy cytrynowej, kawałków galangalu i innych śmieci, z których trzeba wyławiać kawałki kurczaka. I prawie w ogóle nie pikantna.
Bangkok.
Klasyczny zestaw- green papaya salad, sticky rice i kurczak z grila. Najciekawsza jest ta sałatka, którą ubijają w kamiennym moździerzu. W Polsce nie do odtworzenia z braku zielonej papai, którą nie bardzo jest czym zastąpić (edit: jednak jest dostępna, patrz komentarz). Oprócz papai jest tam surowa zielona fasolka, pomidory, orzeszki ziemne, suszone krewetki, sok z limonki, sos rybny i dużo chilli.
Railay na południu Tajlandii.
Kurczaki na grillu.
Ayutthaya na północ od Bangkoku.
Jedzenie na ulicy. Wszystkie składniki wystawione na widok.
Ayutthaya.
A oto wybrane potrawy z tego barku- małże z tajską bazylią oraz szparagi ze świńską skórą (pani nie zrozumiała, że mają być za wszystkim, tylko nie ze świńską skórą).
Tajskie founde. W doniczce pod kociołkiem żarzą się węgle, w kociołku jest pikantny bulion z trawą cytrynową, liśćmi limonki i innymi śmieciami, w bulionie każdy indywidualnie gotuje sobie kąski, w tym przypadku owoce morza i różne liście. Wierzcie lub nie, ale cała ta przyjemność kosztowała w przeliczeniu siedem zeta.
Kanchanaburi na północnym zachodzie Tajlandii.
Zieloną papaję widziałam w sklepach azjatyckich koło Stadionu X-Lecia. Niestety tamte sklepy już nie istnieją, ale sprzedający w nich ludzie pewnie działają gdzieś na terenie Warszawy.
OdpowiedzUsuńZestaw kurczak z grilla + sałatka najbardziej mi się z powyższych podoba.
Najlepszy sklep ze Stadionu przeniósł się do Centrum Marywilska. Tu można go polubić na fejsbuku http://www.facebook.com/#!/pages/SKLEP-SPO%C5%BBYWCZY-AZJATYCKI-HUE-PHIEN/243960848956341. I faktycznie mają tam tę zielona papaję i jeszcze suszone krewetki, które też robią efekt w tej sałatce. Ten zestaw był mistrzowski, ale ze wszystkiego co tam jadłem najbardziej tęsknię za noodle soup na każdym rogu za trzy zeta.
OdpowiedzUsuń